Abecadło 2014 - Litera F czyli FIFA rządzi światem (FIFA 15)

By | 06:04 Skomentuj
Z serią FIFA jest trochę jak z Disco Polo. Niby nikt nie lubi, nie słucha, a jednak każdy zna jakąś nutę, jakiś tekst lub bawił się przy jednym z numerów. Dokładnie tak samo jest z tą wirtualną grą traktującą o piłce nożnej - każdy choć raz grał w "Fifę". To, czy jest to gra wybitna, wyjątkowa etc. można już dyskutować, choć raczej więcej głosów będzie na nie. Jednakże jako prawie monopolista w kwestii futbolu, FIFA rok w rok bije rekordy sprzedaży (podobnie jak piłka nożna bije rekordy popularności w sporcie).

Nie ma tu w sumie żadnej filozofii - 20 facetów ugania się za jedną piłką, której nie mogą dotknąć rękoma, a muszą skierować do jednej z dwóch bramek, w których zaś stoi po jeden bramkarz, mogący już swoimi górnymi kończynami pomóc sobie w obrębie swojego pola. Dodatkowo są jakieś tam faule i spalone, ale generalnie chodzi, by piłka wpadła do siatki i w ten sposób mamy gol i ewentualne zwycięstwo. Oto jak w skrócie można opisać piłkę nożną. Nie inaczej jest z jej wirtualnym odpowiednikiem - nad fabułą nie ma co się rozpisywać, bo jej nie ma. Mało ważny jest aspekt muzyczny, gdyż stanowi on tylko tło dla rozgrywki i to tło w menu. Ważne są tylko doznania wzrokowe i fizyczne (czyt. gameplay'owe).

Cała seria FIFA swoją potęgę zbudowała na innowacyjności, a to, że po "przełomowym" silniku EA Sports wypuszcza kolejne 4 odsłony serii zmieniając grafikę i rozgrywkę kosmetycznie, to już inna bajka. FIFA nie ma po prostu realnej konkurencji. Jedyny próbujący z nią walczyć Pro Evolution Soccer niestety przegrywa na półmetku przez licencje - brak oryginalnych nazwisk i klubów piłkarskich mocno uprzykrza życia, szczególnie konsolowcom. FIFA więc wrzuca swoje "super nowoczesne" rozwiązania i gracze fani serii zachwycają się nad każdą nową odsłoną, a stojący z boku tylko zerkają i mówią "przecież to już było". No cóż, na bezrybiu i rak ryba.

Tak więc FIFA 15 wydana w 2014 roku serwuje nam zaktualizowane do sezonu 2014/2015 składy kilkunastu lig piłkarskich i reprezentacji, poprawiony system sterowania i poprawioną fizykę oraz nową muzykę w tle... no i zmienione grafiki w menu. Reszta to tylko kosmetyka i nic więcej. Czy więc gra jest słaba? Na pewno nie, choć osobiście wolę menadżerową rozgrywkę piłkarską (umówmy się, że ten tryb w FIFA to jakaś parodia, a nie poważna zabawa w zarządzanie klubem), to jednak czasami fajnie poczuć się jak idol dziesiątek tysięcy kibiców i skopać tyłki niepokonanej Barcy czy Bayernowi. Czy jest to gra dobra? Też nie. W grę dobrą grasz bez wytchnienia godzinami. FIFA 15 (podobnie jak i inne odsłony serii) to przykład gry, w którą grasz z nudów lub gdy wpadną kumple.

Reasumując tą przydługą jak na "Fifę" recenzję powiem tylko tak - taka sama ocena (czyli nijaka) byłaby dla FIFA 14, 13 czy nawet 12. To coroczne zarabianie na graczach na teoretycznej innowacyjności jest dobijające, ale, aż wstyd przyznać, sam co roku nabieram się na to i odpalam nową część serii FIFA, by przekonać się, że tak naprawdę, cytując Rycha Peję, "nie zmienia się nic". 

P.S. Nie zmieniają się też przekomiczne bugi w grze, których jest po prostu od groma... Naprawdę, FIFA wygrywa każdy konkurs Złotej Pyry na bugi roku.
Nowszy post Starszy post

0 komentarze: