Wiedźmin i oczekiwania graczy

By | 14:21 Skomentuj
Na "Wieśka Czy", czyli Wiedźmina 3, w Polsce oczekuje całe gro osób. Nie dziwię im się bo sam czekam. Ale nie czekam, z tego powodu, że to polska gra. Mam to trochę w poważaniu - nie interesuje mnie, kto zrobił dobrą grę, czy to Polak, Rosjanin czy też Katarczyk. Dobra gra obroni się sama, a gniot zostanie gniotem. Nie interesuje mnie też fakt, iż jest to adaptacja prozy Andrzeja Sapkowskiego. Nie jest to moja ulubiona książka (saga), nigdy nie byłem jej wielkim fanem, woląc nieco inny rodzaj fantastyki. Nie wiele z moim wyczekiwaniem ma też wspólnego to, że jest to produkcja CD Projekt (teraz RED), do którego za wiele tytułów Black Isle/BioWare mam ogromny szacunek.

Powodem, dla którego czekam na nowego Wiedźmina jest jego jakość - w czasach średniawych RPGów "jedynka" była dobrym erpegiem. W czasach kiepskich średniaków "dwójka" była niezłym średniakiem. Skoro dziś gry RPG wychodzą znowu coraz lepsze, jest szansa, że trzecia odsłona Witchera będzie bardzo dobra. Marketing zresztą idzie w jej imieniu pełną gębą i informacje, jakie co jakiś czas dostajemy w sprawie Wiedźmina, przyprawiają graczy o wybuchy radości lub niekontrolowane napady histerii, których następstwem jest internet zalany falą memów, filmików i innych pierdół związanych z Wiedźminem. Oto kilka z tych informacji, o jakich wiemy, a które najbardziej mnie wnerwiają.

#1 - Ola Boga, co za wymagania!

Kiedy do sieci wyciekła informacja z wymaganiami gry, internet zalała fala tzw. "Bólu Dupy". Płacz i panika, bo wymagania tak ogromne, że skąd wziąć pieniądze na upgrade blaszaka, że gracze zostali oszukani (sic!). Zacząłem się więc zastanawiać, kim jest znamienita większość oczekujących na Wiedźmina 3. Przecież to muszą być biedni studenci, którym rodzice z łaski kupili do akademika lub wynajętego mieszkania maszynę do pisania zwaną laptopem lub ludzie na zasiłku. Naprawdę, nie chcę nikogo obrażać, choć pewnie to uczyniłem, ale wymagania najnowszej produkcji CD Projekt RED to nie współczesne potwory PC, ale sprzęt sprzed kilku lat. Nawet rekomendowane wciąż nie są komputerami z najwyższej półki. Sprzęt, na którym odpalimy "Wieśka 3" to taki, który używany, wciąż w dobrej kondycji, jesteśmy w stanie kupić za cenę nowej maszyny do pisania, serio. Zresztą mój poprzedni blaszak był tym z wyższej półki w 2007 roku (ale nie monstrum za kilka tys. dolarów) i tylko z okazji zmieniłem go w listopadzie 2014. Obliczeniowo wciąż śmigał jak "ta lala", RAM (jeszcze DDR2) śmiało mogłem mu dopchać, problemem była tylko grafika, która prędkościowo dawała radę, ale niestety nie obsługiwała DX11. Gdyby nie okazja, zmieniłbym tylko grafikę (na używkę, za niewielką cenę) i też mógłbym się cieszyć Wiedźminem 3 w zalecanych ustawieniach. Naprawdę, nie są takie straszne. Moja rada jest taka - następnym razem, kupując "sprzęt na studia", załatwcie sobie używkę. Za cenę ok. 2000 zł zakupicie sobie i blaszaka, który obsłuży najnowsze gry, i notebook'a, który (co najważniejsze) pociągnie na wykładach Heroes Of Might & Magic III.

Aha, jeszcze jedno - możesz zawsze kupić konsolę, ale nigdy nie wyciągnie ona tyle co poczciwy PC, nie ulepszysz jej. PeCeta zaś nie musisz zmieniać co rok, jak mawiają fani konsol. Raz na od 3 do 5 lat starczy. Też daje radę!

#2 - Wielki otwarty świat, najwięksiejszy!

Ależ się niektórzy podniecili po tym, jak padła ta informacja. Normalnie "nasze słowiańskie fantasy jak Skajrimy!". Cóż, wstyd się przyznać, ja sam trochę też złapałem "podjary", bo zawsze uwielbiałem obszerne gry, gdzie samemu wybierałem swoją ścieżkę i to, ile rzeczy zrobię pomiędzy misjami głównej kampanii. Otwarty świat, jak z dumą mówili ludzie związani z projektem Wiedźmin 3, to ponad 3 (no bo trzecia część, nie?) razy więcej niż wielki świat Skyrim... ale, ale. Po pierwsze, nie będzie tak kolorowo. Do zwiedzania będzie ogromna powierzchnia, ale nie dosłownie otwarta. Jest to dość logiczne, bo odległości między pewnymi terenami, na których Geralt będzie ubijał potworki, jest zbyt duża, by przejść ją otwartym światem. Po prostu pomiędzy nimi trzeba by umieścić drugie tyle obszaru do zwiedzania i napchać dodatkowymi treściami, a to znowu przesunęłoby premierę zapewne nie o kilka miesięcy, ale może nawet 2-3 lata. Po drugie, nawet po dodatku do wspomnianego już Skyrima, podróż na wyspę, gdzie spotykaliśmy oszalałego Dragonborna, też nie należała już do otwartych, czyż nie? Po trzecie, wielkość dzisiejszych "światów" gier, jest dużo mniejsza od swoich poprzedników lub przynajmniej takie sprawia wrażenie. Might & Magic VII, Ultima, Daggerfall (seria Elder Scrolls), Baldur's Gate (a szczególnie po połączeniu z WoBG!!!) to tytuły, gdzie wielkość dostępnych obszarów do zwiedzania i mnogość pobocznych questów oraz ich wpływ na kolejne przygody była o wiele większa. Tak więc z tym największym światem bym się nieco uspokoił i ochłonął...

#3 - 16 godzin fapowania do lasek Geralta!

Dla Wiedźmina 3 wyreżyserowano 16 godzin scen łóżkowych. Krócej mówiąc 16 godzin bzykania. Wszystko po to, by gracze mogli zrozumieć, co tak głębokiego łączy Yennefer i Geralta. Wyczekujący na grę już zaczęli w dużej mierze zacierać ręce (albo rękę), bo będą mieli do czego fapować i dzięki tej relacji poczuć się tak, jakby mieli też dziewczynę w prawdziwym życiu. Zmartwię was - reżyserowanie 16h nie oznacza, że tyle ich będzie w otrzymanej grze. Nawet jak kręcą pornosa, to z 2-3 godzin bzykania do obejrzenia zostaje przeciętnie 20-30 minut (tylko kto ogląda potem "pociętą" całość???)Po drugie, nawet te 3 godziny, które może ostatecznie ujrzymy w Wiedźminie 3, może okazać się za dużo na oręż wielu wiedźminów. Na sam koniec zaś tych upojnych 16 godzin, tak zupełnie serio dodam, że byłbym hipokrytą mówiąc, iż nie lubię romansów w grach. To normalne, to wirtualny świat i mamy tam tworzyć swoje wirtualne alter ego. Ale żeby fapować do nieistniejących kobiet?!

#4 - Nowy, poprawiony system walki!

Przy każdej nadchodzącej produkcji słyszę o "ulepszonym systemie walki". Mam tego serdecznie dosyć, bo z reguły producenci gry wcale nie ulepszają, a niszczą dobrze już działający i rozpracowany system. Wiedźmin? Jedynka miała bardzo dobry system sterowania postacią i walki. Dwójka, mimo że na konsole gra wyszła z opóźnieniem, miała system skierowany stricte do graczy konsolowych. Niestety, uważam, że jest to rzecz słaba i wmuszanie mi, bym na blaszaku grał jak na konsoli, to nieuczciwe podejście do konsumenta. Nie tylko dlatego, że po to przede wszystkim korzystam z blaszaka, by używać myszki i klawiatury, ale też dlatego, że gry RPG na PC od zawsze były inaczej skonstruowane. Klawiatura i myszka były dlań podstawą, a produkcje RPG np. z Japonii skierowane były na konsole. Ktoś jednak od jakiegoś czasu próbuje mi wmówić, że strzelanki, strategie, tradycyjne RPGi itp. skierowane są także do graczy konsolowych. Otóż nie, a "usprawnianie" systemu walki każe mi za każdym razem przyzwyczajać się do nowego, uczyć nowych zasad rozwijania postaci etc.

#5 - Znowu nieliniowa fabuła!

Ostatni punkt i ostatni raz powtórzę - NIE, bo Wiedźmin nigdy nie był nieliniowy. To, że na koniec gry opowiadamy się za jedną ze stron nie czyni gry nieliniowej. Nieliniowe były gry cRPG wymienione pod koniec punktu o otwartym świecie. Nieliniowy ostatnimi czasy był Skyrim. Nieliniowość polega na tym, że mamy całą masę nie pojedynczych mini misji, ale mini kampanii, podczas których możemy poznać nowych towarzyszy, wpłynąć na postawę naszej postaci i otaczający nas świat, lecz nie dotykając głównej przygody. W Witcherze zawsze wszystko, nawet relacje między bohaterami, wplecione były w główny wątek. Poza tym, jeżeli to i tak dalej mówi Ci, że gra jest nieliniowa, to napiszę jedno - NIE TWORZYSZ WŁASNEJ POSTACI. Ja wiem, znam historię, znam książkę. Ale kiedy dostaję już gotową postać to zawsze czuję się, jakby moja kontrola nad jej losami w grze była tylko umowna.

P.S. Na koniec i tak wam powiem jedno. Wiedźmina 3 kupię, będę grał i będę się jarał kolejnym, moim zdaniem, dobrym RPG na rynku. Tylko, na lutnię Jaskra, ochłońmy trochę!
Nowszy post Starszy post

0 komentarze: