Abecadło 2014 - litera E czyli Egzoszkielecie Mój (Call Of Duty: Advanced Warfare)

By | 12:56 Skomentuj
Od 12 lat gry sygnowane logiem Call Of Duty skutecznie i sukcesywnie rok w rok zalewają rynek wirtualnej rozrywki, dając radość wielu fanom FPS. Od czasu wydania pierwszej gry w 2003 roku, seria CoD mocno odeszła od swoich pierwotnych założeń. Gdzieś w tyle zostawiliśmy dramat codziennego wojskowego życia z czasów 1939-45, wkraczając w erę współczesnej wojny - szybkiej, gdzie każdy nasz ruch śledzi sztab ludzi, a śmierć ponosimy od jednej kuli. Odrzucono gdzieś jednak "symulację" bycia żołnierzem (pozostawiając ją dla serii Battlefield, choć i ta przygotowywaną produkcją pragnie dać trochę luzu) i postawiono na bardziej kinowe spojrzenie na wojnę - nie wielkie konflikty, ale szybkie akcje szturmowe, gdzie artyleria jest tylko tłem.
Nie inaczej jest z wydaną w zeszłym roku ostatnią dotychczas odsłoną serii Call Of Duty z podtytułem Advanced Warfare. Twórcy poszli jednak o krok dalej i nie jest to już konflikt współczesny lub dziejący się w niedalekiej przyszłości (czyt. do końca ówczesnej dekady). Akcja AW przenosi nas do roku 2054, gdzie żołnierze nie służą już de facto armiom narodowym, ale korporacjom, gdyż to ono trzymają świat w ryzach... albo chcą go zniszczyć. 

Od razu powiem to, co zaznaczyłem wyżej - to nie jest gra dla fanów wiernego odwzorowania pola bitwy. Tu mamy akcje jak z holywoodzkich filmów. Szybko, krwawo, ale efektownie! Jeżeli dodamy do tego sprzęt przyszłości, jakim dysponują żołnierze, jak chociażby egzoszkielety i "kilometrowe" skoki, tarcze z pola siłowego czy motocykle poduszkowe (hoverbikes) to dostajemy konkrenty szpil, mający proste zadanie - dać nam emocjonującą rozrywkę, która nie wymaga od nas jakiejś niesamowitej wiedzy taktyczno-bitwnej czy fizycznej. W Call Of Duty: Modern Warfare liczy się refleks i... trochę szczęścia.

Tak w skrócie można by było przedstawić tę grę, gdybyśmy mówili tylko o trybie multiplayer. Ot, poprawione poprzednie Modern Warfare czy Black Ops. Ale ta część, pierwsza z serii stworzona przez studio Sledgehammer Games, to coś więcej niż tylko kolejna wypuszczana rok w rok odsłona jednej z dwóch odnóg CoD. Advanced Warfare to świetnie opowiedziany film w single player, gdzie dano nam (złudną, ale jednak) dużo większą swobodę podczas wyboru naszych działań i wpleciono w iście holywoodzki scenariusz. Zresztą sam fakt, że w grze jedną z postaci gra Kevin Spacey, powinno mówić samo za siebie.

Skoro więc robimy film to i grafika musi być bajeczna, czyż nie? Gracze nie zawiodą się, bo naprawdę animacje są przecudowne i postacie, które spotkamy na swojej drodze, są cholernie realistyczne, podobnie jak otaczający nas świat. Dodatkowo ujęcia i cienie idealnie podkręcają filmowe zacięcie gry. Inaczej nie jest też z muzyką, która pasuje, choć umówmy się, że utworów z niej nie potrafię zanucić w głowie, a te z pierwszego Modern Warfare wciąż pamiętam.

Czy warto więc zagrać? Warto. Fanem multiplayer tutaj nie jestem - nie lubię takiej rozgrywki na szybkie fragi. Pod tym względem wybieram Battlefield'a. Ale gdy spojrzeć na CoD pod względem fabularnym, to jest to cholernie dobra, dopracowana produkcja. Pytanie jednak jest inne - czy warto kupić, a nie wypożyczyć? Powiem szczerze, że na to nie odpowiem. Uważam, że twórcy FPS powinni jasno postawić sobie cel - jeżeli robimy grę postawioną na akcję jak z filmu, to dajemy cholernie długiego singla i olewamy multiplayer. Jeżeli jednak robimy symulator pola bitwy, to nie przejmujemy się single player. 
Nowszy post Starszy post

0 komentarze: